Jest masywny, cylindryczny, z dwoma spawanymi uchwytami bocznymi.
Niektórzy biorą go za ciężar do ćwiczeń, inni za część przemysłową.
Jednak przez dekady ten przedmiot był niezbędnym narzędziem w rękach tych, którzy budują siłą mięśni.

Ten metalowy cylinder, często przechowywany na dnie stodoły lub oparty o kamienną ścianę, nie potrzebuje ani prądu, ani paliwa. Jego działanie opiera się na jednej rzeczy: grawitacji.

Wystarczy ustawić go pionowo na wierzchołku słupka, chwycić za uchwyty, unieść i pozwolić mu upaść z siłą i precyzją. Każdym uderzeniem słupek wnika głębiej w ziemię, bez hałasu, bez łamania drewna i z zadziwiającą efektywnością.

Używane przez rolników, hodowców lub robotników polowych, to narzędzie pozwoliło na budowę solidnych ogrodzeń, strukturalizowanie pastwisk, zabezpieczanie nieruchomości, a także zakładanie całych rzędów winorośli.

W świecie zdominowanym przez hałas maszyn, to narzędzie reprezentuje inną formę pomysłowości: taką, która opiera się na prostocie, wytrzymałości i ręcznym rzemiośle.

Dziś niewiele osób potrafi jeszcze nazwać to narzędzie na widok. A jednak ci, którzy kiedyś je używali, nigdy nie zapomną jego skuteczności.

To nie relikt ani bezużyteczny artefakt: to młot do wbicia słupków. Skromne narzędzie, ale pozostawiło solidny ślad w krajobrazach i w pamięci.