Niemiecki rolnik wyjaśnia prawdziwy powód, dla którego w Europie nie je się gryki

W Internecie powód, dla którego „burżuazja” nie zjada naszej „królowej stołu”, tłumaczony jest tym, że rzekomo nie smakuje tak samo. Autorzy tej opinii powinni spróbować szwedzkiego surströmingu lub islandzkiego hakarl. Po dniu siedzenia na białym bracie i pięciu rolkach papieru toaletowego zrozumieją, że smak jest ostatnią rzeczą, na którą zwracają uwagę w Europie.

Prawdziwą przyczynę braku rozpowszechnienia gryki w Europie i innych krajach wyjaśnił… pewien Niemiec.

Więc usiądź wygodnie, przygotuj sobie herbatę/kawę, opowieść nie będzie krótka, ale za to ciekawa. Mieć nadzieję.

Zrządzeniem losu zdarzyło się, że dwukrotnie miałem do czynienia z czystej krwi, stuprocentowo aryjskimi Niemcami. I co ciekawe, oba przypadki były ściśle związane z gryką.

W 2017 roku miałem okazję być fotografem towarzyszącym grupie niemieckich turystów. Pogoda tego dnia była zła od samego początku — padał ulewny deszcz. Był pomysł, żeby siedzieć w domu, ale ponieważ ludzie przyjeżdżali z innego kraju i płacili dużo pieniędzy, musieli pojechać. Z wielkim trudem udało nam się pokonać przeszkodę i po strumieniach wody lejącej się z nieba dotarliśmy do granicy rezerwatu.

Pierwsza niespodzianka czekała nas przy przeprawie, gdy jeden z eskortujących wrzucił do rzeki plecak z jedzeniem, a następnie dwóch Niemców, najwyraźniej myśląc, że to pstrągi, poślizgnęło się i zanurzyło głowy pod wodę. Potem wspinaliśmy się po śliskich skałach aż do północy.

Nocą czekały nas jeszcze gorsze niespodzianki: niemal całe jedzenie zamokło, nigdzie nie mogliśmy znaleźć suchego drewna na opał, a niemiecki palnik gazowy przestał działać. To był rzut z autu. Siedem głodnych i zmarzniętych osób siedziało na skałach i czekało na świt, aby zrobić zdjęcia.

No cóż… jakie tam są zdjęcia! Chciałbym coś zjeść i się osuszyć.

Dopiero bliżej pory lunchu udało nam się znaleźć grupę turystów, znaleźć trochę ognia i rozpalić ognisko. Ze wszystkich suchych zapasów pozostała gryka w woreczkach i kilka puszek gulaszu. Nikt nie miał wątpliwości, co zrobić: wsypać grykę do wielkiego garnka, zalać wodą ze strumienia i hojnie zalać gulaszem.

Jak jedli Niemcy!

Drżącymi, zmarzniętymi rękami trzymali gorące łyżki, które jedynie migotały w obłokach pary. Jeden z nich podniósł oczy ku niebu, mruknął coś i zapytał:

— Tak pyszne! Co to jest?

— Nazywamy to danie pokarmem bogów!

Zastanowił się chwilę i skinął głową:

-Ooooh, ja, ja, ja…

I znów machnął łyżką, pochłaniając obiema policzkami grykę z mięsem.

Drugi niemiecki rolnik, który powrócił z Niemiec i otworzył własny, mały, ale całkiem dochodowy biznes. Kiedy go odwiedziłem, cała rodzina rolnika siedziała przy stole i jadła… grykę. Owszem, z mlekiem, ale ten fakt niczego nie zmienia.

Zjedli grykę!

Na moje ciche pytanie:

— Jak?????

Potem nastąpiło kolejne pytanie:

— Naprawdę myślisz, że w Europie nie jedzą gryki ze względu na jej smak?

-Cóż, tak.

— Pozwól, że trochę rozjaśnię ci tę kwestię. Gryki nie spożywa się, ponieważ po prostu jej nie uprawia.

-Ale oni karmią tym zwierzęta gospodarskie.

-Oni jedzą. Ale po pierwsze, bardzo rzadko. Po drugie, karmią je dla smacznego mięsa, które jest droższe od gryki.

-Dlaczego ich nie hodują?

— To się nie opłaca.

Okazuje się, że gryka jest rośliną bardzo kapryśną. Nie potrzebuje intensywnego ciepła, więc połowa Europy jest poza zasięgiem. Nie ma potrzeby nadmiernej wilgoci — rośliny po prostu zgniją u korzeni — kolejna połowa Europy się połączyła. Jeszcze więcej szkód wyrządza wiatr.

Gryka wymaga szczególnie bogatej, czarnej gleby, która sama w sobie jest skarbem: jest tak wymagająca pod względem składników odżywczych, że wysysa niemal wszystko z gleby. Dlatego po gryce gleba musi odpocząć.

Ale to nie wszystko!

Prawdziwy powód, dla którego gryka nie jest szeroko rozpowszechniona w Europie, jest inny: roślina ta nie reaguje na nawozy.

Jeżeli pszenica będzie dobrze nawożona, plony będą wielokrotnie większe. Na moim podwórku leży trochę pszenicy, cała pokryta nawozem.

Nawozy nie mają żadnego wpływu na grykę. Dało taki sam ciężar jak poprzednio i będzie dawać go nadal, nawet jeśli zalejesz całe pole aż po kolana, to tylko spalisz ziemię. Europejski rolnik zbiera 10-12 centnarów gryki z hektara, a potem pole potrzebuje odpoczynku, podczas gdy zbiera 80-90 centnarów pszenicy z hektara, czasami 95-98.

Różnica jest 8-krotna!

Ponadto gryki nie można chronić pestycydami ani herbicydami – niszczą ją one szybciej niż chwasty.

Inżynieria genetyczna, uważana w Europie za panaceum na problemy rolnictwa, również nie jest w stanie nic z tym zrobić – gryka nie jest podatna na dodawanie obcych genomów. Nie można jej uodpornić na pestycydy, nie można jej chronić przed ciepłem, wilgocią, wiatrem, pasożytami.

Modyfikowane odmiany po prostu nie kiełkują!

A jaki to ból dupy, żeby to zebrać… potrzebny jest specjalny kombajn, prędkość musi być o wiele większa niż przy zbiorze pszenicy, bo gryka nie ma kłosów, mechanizmy są bardziej złożone.

Przetwarzanie jest bardzo atrakcyjne. Wymaga tak wielu operacji, że pszenica, w porównaniu do gryki, jest po prostu darem niebios: suszenia, końcowego suszenia, przewracania, napowietrzania, prażenia.

Generalnie rzecz biorąc okazuje się, że gryka zupełnie nie nadaje się do intensywnej uprawy w Europie. Dlatego nie jest uprawiany – po prostu nie stać na niego europejskiego rolnictwa. Żaden mieszkaniec Europy nie kupi gryki po cenie 7-8 razy wyższej niż pszenica.

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *