Pogrzeb odbył się w bolesnej ciszy.
Wnuczka 75-letniego Wiktora Pietrowicza, Marina, zmarła zbyt wcześnie, pozostawiając wszystkich w szoku i żalu.
Krewni i przyjaciele zebrali się, aby się z nią pożegnać, ale atmosfera była przesiąknięta poważnym bólem.
Wiktor Pietrowicz stał przy trumnie, ledwo powstrzymując łzy. Jego serce zostało rozdarte na kawałki, ale coś nie dawało mu spokoju.
Gdy ceremonia dobiegała końca, nagle zbladł i nagle krzyknął: „Ona boi się ciemności! Nie rozumiesz, ona boi się ciemności!” Wiktor Pietrowicz rzucił się do trumny z oczami pełnymi rozpaczy. Jakby stracił kontrolę, zaczął otwierać pokrywę, pomimo protestów obecnych. Ludzie zamarli, nie wiedząc, co robić. W tym momencie ręce mu się trzęsły, ale nie przestawał.
Kiedy wieko zostało otwarte, wszyscy zamarli, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Trumna okazała się pusta.
Natychmiastowa cisza ogarnęła wszystkich. Zszokowani goście nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Ledwo oddychający Wiktor Pietrowicz zwrócił się do zebranych i cicho powiedział: „Mówiłem, że to nie koniec…” Nie wiadomo, gdzie zniknęło ciało Mariny i co naprawdę się wydarzyło, ale ten moment stał się dla wszystkich tajemnicą, która pozostała nierozwiązana.