Blednąc z powodu choroby i samotności, bogacz Platon Iwanowicz podjął dziwną decyzję:
oddać swoją ogromną rezydencję pierwszej napotkanej kobiecie,
która okazała się przechodzącym woźnym.
Nie tłumacząc nikomu swojego postępowania, spakował kilka walizek i przeprowadził się do hospicjum, aby spokojnie spotkać się ze swoim końcem.
Jednak miesiąc później wrócił do domu po ważne dokumenty i… zamarł na progu. Dwór przeszedł metamorfozę: zamiast luksusu i kurzu panowała w nim przytulna atmosfera, a w salonie przywitał go nowy właściciel z uśmiechniętymi dziećmi. Widząc, że kobieta zamieniła dom w schronisko dla potrzebujących, po raz pierwszy od długiego czasu poczuł ciepło w duszy.