Swietłana powoli zamknęła frontowe drzwi, wycofując się w głąb mieszkania.
Za nią, na korytarzu, stał mężczyzna, którego znała niemal całe życie.
Ale w tej chwili po raz pierwszy poczuła, że jest dla niej kimś obcym.
„Swieta, to nie tak, jak myślisz” – głos Jegora drżał, ale nadal starał się zachować pewność siebie. — Pozwól mi wyjaśnić.
Jej palce nieświadomie zacisnęły się na telefonie, który trzymała w dłoni, jako ostatnia obrona. Właśnie teraz te same zdjęcia były na ekranie. Jest z inną kobietą. Najpierw kolacja, potem uściski przy samochodzie, a potem…
- Co chcesz wyjaśnić, Egor? – powiedziała chłodno, czując, jak każde słowo drapie ją w gardło. — Co to za błąd? Co, nie pamiętasz jak to się stało? A może powiesz, że to Twój kolega z pracy i właśnie omawialiście projekt?
Milczał, a ta cisza wydawała się głośniejsza niż jakikolwiek krzyk. Swietłana poczuła, jak wzbiera w niej burza. Wydawało się, że serce powinno pęknąć z mieszaniny bólu, urazy i złości.
- Dlaczego? – zapytała niemal szeptem. — Naprawdę chcę zrozumieć. Dlaczego?
Jegor ze zmęczeniem przesunął dłonią po twarzy.
„Sam nie wiem” – wydusił w końcu. „Wszystko się nieco skomplikowało”. My… rozstaliśmy się. Ty zawsze jesteś zajęty domem, dziećmi… A ja…
- Co robisz? — przerwała mu Swietłana, robiąc krok do przodu. — Czego chciałeś? Wolność? Podniecenie? Czy znalazłeś to w innej kobiecie?
„Nie” – odpowiedział szybko, jakby miał nadzieję, że jedno słowo wszystko naprawi. „Ja… tęskniłem za nami.” Tak jak było wcześniej.
Jej śmiech brzmiał szorstko, niemal histerycznie.
- Tęskniłeś za mną? — Swietłana pokręciła głową. — I zdecydowałeś się mnie zastąpić? Egor, gdybyś powiedział, że czujesz się źle, że czujesz się zagubiony, to… Zrozumiałbym. Ale wybrałeś zdradę.
Odwróciła się i podeszła do okna, próbując zebrać myśli. Za szybą rozbłysły światła nocnego miasta i wydawało jej się, że cały świat nadal żyje swoim życiem, nie zauważając jej bólu.
„Świeta” – głos Jegora stał się cichszy, niemal błagalny. — Popełniłem błąd. Duży. Ale kocham cię. Kocham naszą rodzinę. Jestem gotowy zrobić wszystko, żeby wszystko naprawić.
Długo milczała, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Przed ich oczami pojawiały się obrazy wspólnego życia: pierwsze mieszkanie, pierwsze radości, pierwsze kroki syna, córki. Wszystko, co zbudowali razem. A teraz to wszystko jest zagrożone.
- Czy kochasz? – zapytała cicho. — Czy kochasz tak bardzo, że wszystko niszczysz? A może wystarczy, żeby teraz błagać o przebaczenie?
Jegor podszedł do niej, ale ona podniosła rękę, zatrzymując go.
„Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć” – powiedziała szczerze. — I nie wiem, czy chcę. Teraz czuję tylko ból.
„Daj mi czas” – powiedział. — Udowodnię, że potrafię wszystko naprawić. Żebyśmy znów mogli być szczęśliwi.
Przyglądała mu się długo. Chciała wierzyć. Chciałem wrócić do tych spokojnych dni, kiedy czuła się kochana, kiedy rodzina była dla niej oparciem. Ale czy mogłaby zaufać ponownie?
„Niczego nie obiecuję, Jegorze” – powiedziała w końcu Swietłana. „Ale dla dobra dzieci… spróbuję”.
Odetchnął z ulgą, ale ona podniosła rękę, żeby go powstrzymać.
- Po prostu spróbuję. A jeśli zobaczę, że zrobisz choćby krok w bok… To będzie koniec.
Minęły trzy miesiące. Svetlana i Egor próbowali zacząć od nowa. Był uważny, opiekuńczy, jakby próbował naprawić swoje błędy. Ale Svetlana nadal wątpiła w każde jego słowo, każde wezwanie.
Któregoś wieczoru, siedząc przy rodzinnym obiedzie, zauważyła, że ich dzieci śmieją się i rozmawiają ze sobą. Przez chwilę wydawało jej się, że wszystko wróciło do normy. Ale gdzieś głęboko w środku wciąż tlił się strach.
- Mamo, mogę jeszcze kawałek? – zapytał ich syn, wyrywając ją z zamyśleń.
„Oczywiście, kochanie” – uśmiechnęła się, czując, jak jej serce mięknie od zwykłego szczęścia, jakie daje widok radosnych dzieci.
Jegor spojrzał na nią z wdzięcznością, ale Swietłana wiedziała, że przebaczenie to długa podróż. Jej sposób. I dopiero teraz ona zadecyduje, czy może ponownie zaufać.
Czasami przeszłość pozostaje blizną, a czasami staje się punktem wyjścia do nowego życia. Ale tylko czas pokaże, którą opcję wybierze Swietłana.