Tatiana siedziała przy biurku, pogrążona w niekończącej się rutynie. Ekran komputera migotał numerami raportów, a jej palce automatycznie pisały, ale jej myśli od dawna były daleko stąd. Marzenia o długo wyczekiwanych wakacjach — ciepłym, łagodnym morzu, szumie fal i miękkim piasku pod stopami — pojawiały się w jej głowie raz po raz. To nie były tylko marzenia, ale prawdziwa potrzeba — potrzeba ucieczki od dusznego biura, pozbycia się niekończących się zadań, telefonów i listów.
Ciągła praca przez kilka lat nie dawała jej wytchnienia, a Tatiana czuła, że dłużej nie da rady. Dzień po dniu narastało zmęczenie i irytacja.
Jej mąż, Igor, był spokojnym i zrównoważonym człowiekiem. Też ciężko pracował, ale jego rytm był mniej intensywny. Jako administrator systemów mógł pozwolić sobie na wykonywanie zadań z domu lub relaks w biurze, o ile wszystko szło gładko. Jednak pomimo różnic w ich harmonogramach, Igor wspierał Tatianę, gdy po raz pierwszy mówiła o wspólnej podróży.
- Igor, jestem taka zmęczona. Musimy gdzieś odpocząć przez co najmniej tydzień. — powiedziała pewnego wieczoru, gdy jedli kolację.