Mimo to nie mogłem pozbyć się wrażenia, że coś poważnie nie grało. Więc zrobiłem coś szalonego…

To zdarzyło się kilka dni temu, kiedy byłam na zakupach. Nagle mała dziewczynka wskoczyła do mojego koszyka. Powiedziała, że nazywa się Lia i nie może znaleźć swojej mamy. Czekałam i miałam nadzieję, że jej mama wkrótce się pojawi, ale po 20 minutach nadal nikt nie przyszedł, żeby jej szukać. Właśnie miałam zadzwonić na policję, kiedy Lia spojrzała na mnie z niepokojem i powiedziała: „Proszę, nie odwoź mnie z powrotem. Boję się.” Chciała powiedzieć, co się dzieje, ale było widać, że coś jest nie tak. Postanowiłam zabrać ją do siebie, aby ją ochronić, dopóki nie znajdziemy rozwiązania. Moja siostra jednak nalegała, że to zły pomysł.

Ostatecznie zadzwoniła po służby socjalne, które zabrały Lię. Później rozmawiałam z moim przyjacielem, który jest oficerem ścigania. Powiedział mi, że Lia już wcześniej uciekła z domu, ale za każdym razem była odesłana z powrotem, ponieważ oficjalnie nic nie było przeciwko temu. Mimo to nie mogłam pozbyć się wrażenia, że coś poważnie nie jest w porządku. Więc zrobiłam coś szalonego: dowiedziałam się, gdzie mieszka, wsiadłam do samochodu i postanowiłam pojechać tam przed służbami socjalnymi. Kiedy dotarłam do adresu, który mi podała Lia, moje serce biło mocno. Nie miałam planu, tylko poczucie, że to dziecko potrzebuje pomocy.

Kiedy przyjechałam, dom wyglądał normalnie – zadbany trawnik, huśtawka w ogrodzie – ale coś wydawało się… nie tak. Zaparkowałam kilka metrów dalej i chwilę później zobaczyłam, jak przyjeżdżają służby socjalne. Dwóch pracowników wysiadło i poszło do drzwi. Kobieta otworzyła – prawdopodobnie mama Lii. Powitała ich uśmiechem, który wcale nie wyglądał na szczery. Zdecydowałam się czekać. Nie chciałam się wtrącać, ale nie mogłam po prostu odejść, nie dowiedziawszy się więcej. Po 15 minutach pracownicy socjalni wyszli z domu bez Lii. To był moment, w którym nie mogłam już dłużej czekać. Wysiadłam z samochodu i poszłam w stronę domu. Kobieta spojrzała na mnie podejrzliwie, kiedy zbliżyłam się. „Czy mogę pomóc?” zapytała spokojnym, ale zimnym głosem. „Chciałam się tylko upewnić, że z Lią wszystko w porządku,” powiedziałam, starając się zachować spokój. Jej twarz stwardniała. „Z Lią wszystko w porządku.

Ona przechodzi przez pewną fazę. Dziękuję za troskę, ale to nie pańska sprawa.” Jednak zanim zdążyła zamknąć drzwi, usłyszałam ciche dźwięki dochodzące z wnętrza – szloch, a potem ledwo słyszalne „Nie!”. Moje instynkty zapaliły się na alarm. „Jeśli wszystko jest w porządku, dlaczego wtedy płacze?” zapytałam, stając kilka kroków bliżej. Kobieta zawahała się, a potem odpowiedziała szorstko: „Ona będzie zdyscyplinowana. Proszę stąd wyjść!” W tym momencie wiedziałam, że coś tu jest bardzo nie tak. Nie poszłam. Zamiast tego wróciłam do samochodu i zadzwoniłam do mojego przyjaciela, detektywa. Z trzęsącym się głosem opowiedziałam mu wszystko. „Zostań tam,” powiedział stanowczo. „Już jadę.” To, co się stało, było jak w jakimś śnie. Mój przyjaciel przyjechał z posiłkami, a po gorącej dyskusji z mamą Lii pozwolono im wejść do domu. Kilka minut później wyszli z Lią.

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *