Kiedy wychowujesz jedno dziecko, zwłaszcza córkę, starasz się dać jej wszystko co najlepsze.
Mój mąż i ja zdaliśmy sobie z tego sprawę niemal jednocześnie.
Matylda urodziła się późno i dobrze wiedziałam, że nie będę miała więcej dzieci.
Tak więc, nawet leżąc na oddziale w dość niestabilnym stanie, wciąż powtarzałam to samo: kup drogie pieluchy i mleko modyfikowane, nie oszczędzaj, proszę.
Nie zarzucę mężowi pazerności. Zwłaszcza tyle lat po jego śmierci. Ale miał jedną z tych męskich cech. Niektórzy nazywają to oszczędnością, ale to akurat dobra cecha — dobrze, żeby ktoś pilnował rodzinnego budżetu. Pracował jako księgowy, więc to on musiał dokonywać obliczeń. Ale siedząca praca i ciągły stres zebrały swoje żniwo.
Z powodu tego wydarzenia musiałam zdecydować, co dalej. Miałam już pracę, ale, jak mi się wtedy wydawało, nie przynosiła ona wystarczająco dużo pieniędzy. Za radą kolegi ze studiów postanowiłam polecieć do Anglii do pracy. Znałam dobrze język, a perspektywy wydawały się dużo lepsze.
Moja córka została z babcią. Ale co miesiąc wysyłałam im pieniądze, żeby obie nie czuły się opuszczone. Chciałam, żeby Matylda uczyła się od najlepszych, dobrze jadła, dobrze wyglądała i nie odczuwała żadnego dyskomfortu. Dlatego szczególnie lubiłam śledzić jej postępy, choć tylko na ekranie laptopa. Kiedy miała 15 lat, porozumiewałyśmy się już płynnie po angielsku. Już wtedy dzieliła się ze mną swoimi przemyśleniami na temat tego, który uniwersytet będzie dla niej lepszy i dlaczego właśnie ten.
Jak można sobie wyobrazić, miałam nadzieję, że wyrośnie z niej, jeśli nie bizneswoman, to na pewno pewna siebie kobieta, która zna swoją wartość. Ja sama nadal pracowałam w tym samym miejscu i uwierzcie mi, pieniądze, które zarabiałam na córkę i mamę, były ciężko zarobione. Jednak chyba tak powinno być, jeśli bardzo kocha się swoje dziecko, chce się mu dać wszystko, co najlepsze. Cały świat kręci się wokół niego.
Ale życie pokrzyżowało moje plany. I nie wszystko ułożyło się tak, jak chciałam. Z biegiem lat moja córka zakochała się. Związek przerodził się w coś poważniejszego, a ona i jej chłopak pobrali się. W zasadzie lubiłam Michała, był miłym facetem. Jak jednak miałam go poznać? Kilka rozmów przez internet na kamerce i rozmowa twarzą w twarz, kiedy przyjechałam na ich ślub, niczego tak naprawdę nie zmieniły.