Pierwszy poranek w domu teściów prawie przyprawił mnie o zawał serca.
- No, wstawaj! — ktoś szczeknął mi do ucha.
Arina podskoczyła i obudziła się.
Jegor Romanowicz pochyla się nad nią, a jego oczy błyszczą jak reflektory.
- Dlaczego o tym pomyślałeś? Jest jeszcze siódma rano!
- — oburzyła się synowa, zawijając się w koc.
- Słuchaj, zasnąłem! W moim domu panuje rutyna: pobudka o szóstej, gaszenie świateł o dziesiątej. Chodź, ruszaj się, abyś za dziesięć minut mógł być w formacji! — powiedział teść i tak właśnie było.
Arina zakochała się w Victorze jak kot w walerianie. Cóż, czego chcesz? Facet jest teraz na okładce magazynu „Ideal Groom”: sześciopak, abs, ponad sześć stóp wzrostu, nowiutkie ciuchy, a nawet gotuje jak szef kuchni!
- Vitenka, przyznaj się, jesteś cyborgiem z przyszłości? — Arina zachichotała, obserwując, jak jej narzeczony zręcznie operuje w kuchni.
- Nie, jestem po prostu synem tatusia. Mój tata jest wojskowym do głębi. Ćwiczył mnie od dzieciństwa, jak żołnierz na placu apelowym. Ale teraz jestem specjalistą od wszystkiego! – odpowiedział dumnie Wiktor, mieszając barszcz.
- Och, nie mogę się doczekać, aż poznam twoich rodziców! Naprawdę ciekawie jest patrzeć na swojego wspaniałego tatę” – powiedziała marzycielsko Arina.