Paweł niemal dotykiem dotarł do wąskiego przejścia pomiędzy opuszczonymi straganami.
Blachy leżały na wierzchu, chroniąc przed złą pogodą.
Mężczyzna wpatrywał się w ścianę deszczu, spoglądając na niego z niezadowoleniem.
- Straszna pogoda, prawda? – ktoś sapnął zza pleców Pawła.
Zaskoczony mężczyzna podskoczył na miejscu. Odwrócił się i w ciemności zakamarka dostrzegł- stertę szmat. Stos poruszył się, zbliżył się do światła i okazał się bezdomny. Nieznajomy był mniej więcej w tym samym wieku co Pasza, jednak brudne, splątane włosy i broda sprawiały, że wydawał się starszy.