Pewnego razu przyniosłem do domu ze sklepu kiwi, które przywiozłem z Iranu. Przekroiwszy go na pół, zacząłem szukać małych nasion. Musiałem uciec się do pomocy pęsety, bo inną metodą nie dało się ich wyjąć.


Udało mi się wyodrębnić 40 sztuk. To wystarczy, żeby zacząć eksperymentować. Ułożyłam je wszystkie na wilgotnym ręczniku i dodatkowo zwilżyłam.

Zapakowałem to i włożyłem do torby.

Co dwa dni sprawdzałem, czy pojawiły się jakieś kiełki.

Jedenastego dnia miałem szczęście. U niektórych pojawiły się białe grudki. Był to dowód sukcesu firmy.

Jak się okazuje, kiwi nie jest rośliną szybko rosnącą.

Po posadzeniu siewki pojawiły się 10. dnia.

Siedem dni czekania i wykluła się druga para liści.

Nowe liście miały postrzępione krawędzie i kolce jak pokrzywy, lecz nie parzyły.

Pędy były już nieco ściśnięte i te najsilniejsze trzeba było przesadzić.

Pięć najsilniejszych pędów przesadziłem do doniczek.


Dwa miesiące później konieczny okazał się kolejny przeszczep.
