Za rolę Lili von Shtupp w filmie „Płonące siodła” została nominowana do Oscara w kategorii „Najlepsza aktorka drugoplanowa”.
Madeline Kahn była legendą komedii. Nic więc dziwnego, że ucieszyłem się, widząc jej nazwisko w kontekście jedynego filmu Mela Brooksa, którego jeszcze nie widziałem.
Postać grana przez Madeline Kahn w filmie Młody Frankenstein to kobieta o imieniu Elizabeth, towarzyska narzeczona doktora Fredericka Frankensteina.
Kiedy Fryderyk wyrusza, aby zdążyć na pociąg do Transylwanii, widzowie po raz pierwszy mogą dostrzec postać Elżbiety. I to jest zabawne.

Scena ta stanowi wprowadzenie do postaci Elizabeth, a także hołd dla scen „pożegnania na dworcu kolejowym”, występujących w wielu starszych filmach.
Kamera pokazuje ich razem. Elizabeth jest ubrana od stóp do głów w klejnoty i elegancką suknię, która wygląda niemal jak paw z głową kobiety. Mówi Frederickowi, że „będzie odliczać godziny, aż odejdzie” i patrzy mu w oczy pożądliwym spojrzeniem, które było typowe dla wielu postaci kobiecych tamtych czasów.
Kiedy Frederick podchodzi do pożegnalnego pocałunku, Elżbieta natychmiast lekko się odsuwa (nie odrywając pożądliwego spojrzenia) i mówi: „Nie w usta”. Wyjaśnia, że później idzie na imprezę i nie chce, żeby jej szminka się rozmazała.
Fakt, że Kahn patrzy na Wildera pożądliwym wzrokiem, jednocześnie ostrzegając go przed swoimi ustami, pokazuje nam, że bohaterka grana przez Elizabeth podświadomie zawsze myśli o swoim wyglądzie i o tym, jak dobrze wygląda.
Te figle trwają, gdy Elizabeth ostrzega Fredericka, aby nie dotykał jej włosów („Włosów! Włosów! Właśnie je ułożono!”), jej sukienki i paznokci – za każdym razem, gdy go ostrzega, dzieje się tak, ponieważ on po prostu wchodzi w jej kochające ramiona. To świetne, ponieważ pokazuje widzom, że Elżbieta kocha Fryderyka, ale bardziej skupia się na swoim wyglądzie i życiu towarzyskim niż na rzeczywistym poświęceniu się mu.
Za każdym razem, gdy zatrzymuje się, by poprawić Fredericka w kwestii jej stroju lub wyglądu, przestaje mówić lekkim, kobiecym głosem i zaczyna mówić głosem zwykłej kobiety z wyższych sfer. Na przykład, gdy Frederic pyta ją, czy go kocha, ona odpowiada (głosem jak z filmu noir): „Och, tak, ona go kocha”.
To wyraźnie nawiązanie do slangu tamtych czasów, ale kiedy przerywa, by zrugać Fredericka za dotknięcie jej sukienki, kładąc nacisk na inne słowa, brzmi niemal jak dziewczyna z doliny („Nie, sukienka jest z tafty! Tak łatwo się gniecie”). Kiedy Frederic wsiada do pociągu, aby odjechać, Kahn odwraca się do niego plecami, i robi to w przesadny sposób, naśladując kobiety ze starych filmów i ich dramatyczną naturę.
Jednym z najzabawniejszych momentów tej sceny, a zarazem jednym z najzabawniejszych momentów Kahna, jest ten, w którym Frederic całuje Elizabeth. Kahn uchyla się przed pocałunkiem, jakby bała się, że zepsuje jej to wygląd, i robi minę, jakby ktoś właśnie rzucił w nią pieluchą – po czym natychmiast znów zaczyna się uśmiechać i machać do Fredericka. Występ wokalny i fizyczny Madeline Kahn utwierdził mnie w przekonaniu, że jest ona graną przez siebie postacią.

Kahn gra tę postać niemal jak stereotypowe postacie kobiece ze starych filmów, co nadaje jej komediowym zmianom charakteru dużo większego znaczenia. Elżbieta pojawia się dopiero półtorej godziny po swoim pierwszym pojawieniu się, pod koniec filmu.
Fryderyk otrzymuje wiadomość od Frau Blucher (gdy jest w łóżku z Ingą), że Elżbieta przybędzie lada moment. Po przybyciu na miejsce budzi się i odkrywa, że została porwana przez Potwora, który zdołał ją uratować. Kiedy stworzenie góruje nad nią, budzi się i odczuwa strach.
Potwór planuje zgwałcić Elizabeth, ale ona błaga go, żeby tego nie robił – da mu pieniądze, spodziewa się bardzo ważnego telefonu o 11:30 itd. Kiedy Potwór opuszcza spodnie, słyszymy, jak Kahn wypowiada jedną z najzabawniejszych kwestii w całym filmie.
Spodnie Potwora opadają, staje się nagi, a Elizabeth mówi łamiącym się głosem: „O mój Boże… Hau!” Można zobaczyć, jak oczy Kang rozszerzają się ze strachu, pokazując widzom, że chociaż boi się Potwora, jego opakowanie musi być ogromne.
Kiedy Potwór kontynuuje gwałcenie Elizabeth, odkrywamy, że sprawia jej to przyjemność. Nieludzka wytrzymałość Potwora połączona z jego wielkim penisem sprawia, że Elizabeth śpiewa. Dosłownie. Kahn zaczyna śpiewać operową pieśń, gdy jego bohaterka jest w ekstazie, podczas gdy Potwór kontynuuje z nią seks. To jedna z najzabawniejszych scen w całym filmie i należy pochwalić Kahn za jej nienaganną grę komediową.
Film kończy się ślubem Fryderyka ze swoim asystentem laboratoryjnym i ślubem Elżbiety z Potworem, której włosy są uczesane na wzór Narzeczonej Frankensteina. Czy jej gra aktorska była wiarygodna? Oczywiście, że to prawdopodobne. Nieważne jak absurdalny może się wydawać ten pomysł. Madeline Kahn dała z siebie wszystko i sprawiła, że naprawdę uwierzyłem, że jest Elizabeth, bogatą damą z towarzystwa, która zakochała się w potworze.

Madeline Kahn zagrała w tym filmie tylko niewielką rolę, co zawsze jest wstydem. Być może dlatego, że była zajęta filmem Płonące siodła, który ukazał się w tym samym roku co Młody Frankenstein. Występ Kahn w roli Elizabeth w tym filmie był dość subtelny, począwszy od zmiany rodzaju głosu w pierwszej scenie, ale potrafił też być przesadny, czego przykładem jest scena seksu między nią a Potworem.
Niezależnie od tego, czy zagrała w filmach: Clue, Płonące siodła, Młody Frankenstein, Papierowy księżyc czy gdziekolwiek indziej, Madeline Kahn zapisze się w historii jako jeden z największych skarbów kina i jedna z największych ikon komedii lat 70. i 80.