Moi „kochani” teściowie wystawili mnie na prawdziwy sprawdzian wytrzymałości.
Powodem tego nieprzyjemnego zjawiska jest mój mąż Denis, który stanął w mojej obronie.
Do czego innego służy związek małżeński, jeśli nie do bycia razem, jak to mówią, „na dobre i na złe”? Anfisa Władimirowna, matka mojego męża, postawiła mnie w tak niepochlebnym świetle, że natychmiast straciłam wszelką chęć komunikowania się z nią, a także z jej mężem.
Bardzo się cieszę, że Denis zgadza się ze mną we wszystkim, to na pewno, jesteśmy dwiema „połówkami”.
- Denis, powiedz mi proszę, gdzie zirytowałem twoją matkę? – Bardzo często zadaję sobie to samo pytanie. „Na weselu nawet nie spojrzała w moją stronę i nie komunikowała się też z moimi rodzicami. Skąd tyle negatywnego nastawienia do nas? Wygląda na to, że nie zrobiliśmy jej nic złego….
„Dashutka, to stara historia” – w takich momentach mąż zawsze staje się ponury. Widać, że wspomnienia minionych lat są dla niego bardzo nieprzyjemne. — Moja mama jest księgową, nie pamiętam, czy ci mówiła, czy nie…
– Tak, mówiłeś mi coś takiego – pokiwałem głową. — Ale jak zawód księgowego wiąże się ze mną osobiście i moją rodziną? Czy ogólnie rzecz biorąc, naprawdę sprawiamy wrażenie złych ludzi?
Denis i ja siedzimy w przestronnej kuchni domu naszych rodziców, pijemy herbatę i ciasta. Moja mama jest wielką mistrzynią w ich pieczeniu, szczególnie dobrze radzi sobie z pasztetami z kapustą. Wyciąłem Denisowi kolejny kawałek:
- Kochanie, nadal nie wyjaśniłeś, co łączy zawód księgowego ze mną? Rzuć trochę światła na wydarzenia.
„Tu nie chodzi o zawód, Dasha” – Denis w zamyśleniu przeżuwa ciasto. — Mama miała koleżankę w pracy o imieniu Rose. Szczerze mówiąc, ta róża wcale nie jest różą, ale jakimś chwastem. Dotyczy to nie tylko wyglądu, ta osoba ma też ten sam charakter… Poza tym ta Róża jest dobre 7 lat starsza ode mnie.
Stało się dla mnie mniej więcej jasne, co Denis powie dalej. Rzeczywiście, tak właśnie się stało, słusznie się domyśliłem.
„Najważniejszą zaletą tej Róży było to, że ma bardzo bogatych rodziców, mają oni sieć piekarni w całym mieście. Być może natknąłem się na takie – nazywają się „Twój lawasz”.
Kiwnąłem głową, rzeczywiście, widziałem te piekarnie, ale nigdy do nich nie wchodziłem. Po co? Moja mama jest po prostu królową pieczenia.
- Więc moja matka postanowiła, jak za dawnych czasów, poślubić mnie dla wygody z tą właśnie Różą, opłacalnym sojuszem, wiesz? – Denis wzdycha. „Mówiłem jej setki razy, że nie interesuje mnie koleżanka mojej mamy, nawet jeśli dadzą jej co najmniej miliard dolarów”. Mama zawsze mi odpowiadała, że jeśli nie będziesz pić wody z twarzy, to się w niej zakochasz.
„O mój Boże” – po prostu brak mi słów. — Co, Anfisa Władimirowna spodziewała się włożyć ręce w posag Anfisy? To naprawdę jakiś XIX wiek.
„Oczywiście, że tak” – kiwa głową mąż. „Oczy mamy są w porządku, doskonale widziała, jak wygląda ta sama Anfisa i jaki ma charakter”.
Osobiście ta historia wydała mi się trochę trudna. Jest XXI wiek, ludzie przygotowują się do kolonizacji Marsa, a tu są wieści. Hmmm, muszę trzymać się jak najdalej od rodziców Denisa; portret mojej teściowej jest już dla mnie w miarę jasny. Tak, ojciec męża teściowej jest dla niego odpowiedni – jakiś śliski, zaciśnięty. Nigdy nie zapomnę, jak potrząsnął powietrzem, gdy pojawiło się pytanie, gdzie będziemy mieszkać po ślubie.
- Nie, nie i jeszcze raz nie! — Walery Aleksandrowicz zaczął krzyczeć cienkim głosem. Głos teścia zupełnie nie pasował do jego wyglądu – waży nie mniej niż 150 kilogramów, a twarz ma czerwoną jak dojrzały pomidor. „Mamy skromnego „Chruszczowa”, sami prawie siedzimy sobie na głowach. To niemożliwe, nie będziesz z nami mieszkał!
Najciekawsze jest wiesz co? Fakt, że Denis i ja nawet nie rozważaliśmy takiej opcji, mieszkając z teściami. Generalnie planowaliśmy wynająć mieszkanie, a potem, gdy tylko uzbieramy wymaganą kwotę, kupowaliśmy mieszkanie z kredytem hipotecznym. Trzeba tylko spróbować zebrać pieniądze na zaliczkę.
Jak zwykle pomogli nam rodzice:
- A dlaczego musisz włóczyć się po dziwnych zakątkach jak plemię faraona? Nasz dom jest tak ogromny, że może w nim zamieszkać cała drużyna piłkarska.
Taki właśnie jest tata, zagorzały fan tego sportu. Ma wszelkie porównania z piłką nożną. Na przykład, jeśli dostanę piątkę z testu z matematyki, mój tata będzie nucił z aprobatą:
- Brawo, Dashenka, trafiła taką piłkę w cel. Jesteś moim najbardziej przydatnym graczem w klasie.
W takich chwilach moja mama i ja zawsze szczerze się śmiejemy. A co tata robi na swojej budowie? Gdyby mógł trenować reprezentację Rosji, odniosłaby ona wielki sukces.
Denis i ja doszliśmy do wniosku, ale to prawda! Dopóki mieszkamy z rodzicami, pieniądze będą się gromadzić, bo nie będziemy musieli ich wydawać na opłacenie wynajętego mieszkania. Co więcej, mama i tata oddali nam całe drugie piętro.
Mój ojciec pracuje jako majster budowy, prawie cały dom został zbudowany jego rękami, wszystkie budynki na podwórzu też są jego dziełem. Mama pracuje jako specjalista ds. zaopatrzenia w jednym z przedsiębiorstw zajmujących się budową maszyn, a o jej hobby — pieczeniu już wiesz.
Swoją drogą, jestem też bardzo dobrą kucharką, często z mamą „służymy w kuchni” na zmianę. Jeśli nasza rodzina chce jeść ciasta, idź do mamy ijeśli masz ochotę na bogaty barszcz lub pilaw, to jestem ja.
Nie będę się przechwalać, ale w naszej rodzinie panuje pełna harmonia i idylla, czego nie mogę powiedzieć o rodzinie mojego męża, która, jak wiadomo, jest pogrążona w ciemnościach.
Denis pracuje jako mechanik samochodowy w serwisie samochodów luksusowych, ma po prostu złote ręce. Potrafi zbudować rower „ze starej pralki”, jak mówi z szacunkiem mój ojciec. Ona i jej zięć mają po prostu idealny związek, zwłaszcza że Denis jest doskonałym pomocnikiem w ogrodzie, w stolarce i jest bardzo sympatycznym rozmówcą.
„Dasha, trzymaj się Denisa, to bardzo dobry facet” – zawsze powtarza mi tata. Zawsze w ataku, trzyma się swojej linii, wie, czego chce od życia.
- Masz na myśli przydatnego gracza? — Chcę się śmiać.
„Tylko w dziesiątkę” – podnosi tata. — Widziałeś, jak układał ścieżki między szklarniami? To jest piosenka, a nie utwór…
Tata jest tutaj, ścieżki są po prostu niesamowite, idealnie gładkie i bardzo przyjemnie się po nich spaceruje. Denis jest skromny:
- Daj spokój… Specjaliści poradziliby sobie znacznie lepiej.
Skromność to wspaniała cecha, bardzo się cieszę, że mój mąż taki jest. Jesteśmy małżeństwem nieco ponad rok i nie pamiętam ani jednej chwili, kiedy Denis się przechwalał. Zawsze skromny, taktowny i uprzejmy. Bardzo podobają mi się te cechy u mężczyzny.
Wydarzenia, które dość dramatycznie odmieniły nasze życie, rozpoczęły się w przededniu 30. rocznicy ślubu naszych teściów, tzw. „Perłowego Wesela”. Anfisa Władimirowna krzyczała na każdym rogu, że przygotowuje świąteczne wydarzenie:
„To niezrozumiałe, ile lat Valerik i ja jesteśmy razem!” Całe wspólne życie jest wiele warte.
Anfisa po prostu bombardowała męża SMS-ami z przypomnieniem w stylu: „Synu, nie zapomnij, jaką randkę mamy z tatą, nie przygotowuj się do niej dobrze”. Nie „przygotuj się”, ale „przygotuj się”, czy czujesz różnicę? To subtelna wskazówka, że zupełnie nie pasuję do ich rodziny, podobnie jak moi rodzice.
„Kochanie, rocznica jest naprawdę piękna, a nawet „perłowy ślub” brzmi bardzo pięknie i romantycznie” – powiedziałam mężowi. — Przypomnij mi, kiedy to się odbędzie?
„Mama pisze to 15 października” – odpowiada Denis. „Brzmi naprawdę wspaniale, ale nie mam pojęcia, co im dać, wiesz, że nie jestem zbyt dobry w tych tradycjach”.
„Och, zostaw to mnie” – odpowiadam. — Zapomniałeś, co robi twoja żona?
Pracuję jako metodyk w bibliotece uniwersyteckiej, biorę udział w różnych wydarzeniach, prowadzę badania, co tylko chcesz. Nie będzie mi trudno zrobić cudowną niespodziankę moim teściom z okazji ich rocznicy ślubu, nawet jeśli są do mnie stronniczni. Jestem pewna, że po prezentach ode mnie i Denisa zmienią o mnie zdanie.
„Kochanie, jestem w sklepie jubilerskim” – dzwonię do Denisa. — No cóż, po co to jest? Chcę kupić prezenty dla twoich rodziców. Dla Anfisy Władimirowna mam na oku naszyjnik z 30 pereł i chcę dać Walerijowi Aleksandrowiczowi spinki do mankietów, również z perłami.
„Weź, nie mam nic przeciwko” – Denis nawet nie zadał sobie trudu, by zapytać, ile kosztują. Generalnie jest osobą hojną, co też uważam za duży plus dla mężczyzny.
Nie tylko kupiłam wspaniałe prezenty, ale przygotowałam też wspaniałe gratulacje w poetyckiej formie, co oczywiście nie miało nic wspólnego z Internetem.
Wątpię, aby ktokolwiek z rodziny Denisa wykazał się taką kreatywnością i zapałem jak ja. Ale nic nie da się zrobić, taki już jestem, jeśli coś daję, to z całego serca, jeśli gratuluję, to z zapałem i entuzjazmem.
Któregoś wieczoru wróciłam z pracy, zdjęłam wierzchnią odzież, zdjęłam buty, przywitałam się z rodzicami i poszłam na górę do swojego pokoju. Denis był już w domu i rozmawiał z kimś przez telefon. Głośnik telefonu mojego męża jest bardzo głośny, więc z łatwością zrozumiałam, z kim rozmawia mój mąż.
„Synu, przyjdź na rocznicę bez Dashy, nie spodziewamy się jej” – usłyszałam słowa teściowej
To zdanie podziałało na mnie jak lodowaty deszcz. Co za wiadomość! Doskonale rozumiem, że mnie nie lubią, ale organizowanie prawdziwego bojkotu… Moim zdaniem to już za dużo.
Nie lubię podsłuchiwać, ale to był szczególny przypadek, bo sprawa dotyczyła mnie osobiście. Cierpliwie czekałam, aż mąż porozmawia z mamą. Trzeba mu oddać to, co mu się należy, nie zgodził się, zachował się dyplomatycznie, moja duma nie została w żaden sposób urażona.
— Porozmawiamy z Dashą i poinformujemy Cię o naszej decyzji, dobrze?
- O czym tu myśleć, synu? – Anfisa odpowiedziała z naciskiem. „Tutaj nie ma wyjścia, nie chcemy jej widzieć, podobnie jak całej jej rodziny i na tym koniec”. Poza tym, kto jest dla Ciebie cenniejszy, my czy oni?
Anfisa Władimirowna zaczęła swoje ulubione organy na temat „rodziła — wychowywała — wychowywała”, Denis w milczeniu słuchał tych wszystkich ognistych przemówień, nic nie odpowiadając.
W końcu mu się to znudziło, sucho pożegnał się z mamą i powiedział, że oddzwoni. Wszedłem do pokoju.
-Słyszałeś wszystko? – domyślił się Denis. — Wybacz jej, Dasha, jak mówią, nie wie, co robi człowiek. Szkoda, że wydałeś pieniądze na hojne prezenty. Na Twoim miejscu nie wydałabym nawet zestawu wacików, a co dopiero biżuterii.
Właściwie nie słyszałem nic nowego, więc to wszystko „W porządku, kochanie” – odpowiedziałem. „Moi rodzice i ja znaleźliśmy się w jakiejś niezrozumiałej hańbie i tak pozostaliśmy”. Kolejne pytanie brzmi: co zrobisz?
- Co tu myśleć? — Bez zastanowienia odpowiedział mąż. — Nie zostawię cię samego. Jeśli nie będą chcieli cię widzieć na rocznicy, nie przyjdę na tę rocznicę. W przeciwnym razie dlaczego się z tobą ożeniłem?
To było tak wzruszające, że nie mogłam się powstrzymać i całym sercem przytuliłam Denisa, jaki on jest cudowny, lepszy niż ktokolwiek na świecie!
Denis bez wahania oddzwonił do matki:
- Mama, Dasha i ja przedyskutowaliśmy i podjęliśmy decyzję, wyważoną i ostateczną. Krótko mówiąc, świętuj swoją rocznicę bez nas!
Najpierw była pauza na drugim końcu linii, potem telefon zaczął się trząść od krzyku teściowej:
„To twoja tak zwana żona ma na ciebie bardzo zły wpływ!” Co ona o sobie myśli? Ja też, odnalazła się królowa – zwraca cię przeciwko rodzicom, zdradziecka kobieto!
Szczerze mówiąc, były to najłagodniejsze wyrażenia, jakich użyła Anfisa Władimirowna; bardziej słone słowa pozostawię bez twojej uwagi.
„Nawiasem mówiąc, Dasha kupiła prezenty dla ciebie i twojego ojca i wybrała je z wielką miłością, powinieneś się wstydzić z tego powodu” – odpowiedział Denis. — Prezentów do sklepu jubilerskiego nie dostarczamy; wyślemy je kurierem. Noś go i pamiętaj, którą osobę ignorujesz.
Po tych słowach Denis z całą siłą nacisnął przycisk zakończenia połączenia.
„Dasha, nie mogłam inaczej, tak bardzo cię kocham” – mój mąż przytulił mnie i namiętnie pocałował.
Potem teściowa zaczęła do mnie dzwonić i opowiadać kompletne bzdury, mówiąc, że go rzuciłam na czar, dałam mu pić, czarowałam i tak dalej. Nie tolerowałem długo tych ataków i gwałtownie zakończyłem rozmowę:
- Wiesz, Anfiso Władimirowna, wszystko, co mówisz, jest zasadniczo błędne. Mamy inną historię, której imię brzmi „miłość”, niezależnie od tego, jak banalnie to teraz brzmi. Życzę wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzącej rocznicy.
Oczywiście na rocznicę nie pojechaliśmy, prezenty przysłaliśmy kurierem. Nie wiem na pewno, czy teściowi spodobały się moje prezenty, czy nie; dla mnie to już nie ma znaczenia.
Moi rodzice, dowiedziawszy się, co się stało, pokręcili głowami, są tacy ludzie na świecie… Muszą się pogodzić, cieszyć się, że ich syn jest szczęśliwy w małżeństwie, ale knują, nie, to jest całkowicie nie do przyjęcia .
- I mamy dla Ciebie niespodziankę! — Tata powiedział kiedyś Denisowi i mnie. „Mama i ja zdecydowaliśmy, dlaczego wy, starzy ludzie, powinniście mieszkać z nami?” Młoda rodzina powinna mieć własny dach nad głową. Mamy więc pewne oszczędności, które wystarczą na zaliczkę na kredyt hipoteczny. Więc kup sobie mieszkanie i pamiętaj o mnie i swojej mamie dobrym słowem. A nasz dom będzie dla Ciebie jak domek letniskowy – przyprowadź tu swoje przyszłe wnuki i nie zwlekaj z nimi, dobrze?
Prawie rozpłakałam się ze szczęścia, całym sercem przytuliłam ojca i starałam się jak najszybciej spełnić jego polecenie.
Mimo że zaprosiliśmy teściów na parapetówkę, nie uznali oni za konieczne, więc nie jest to duża strata. Nawet nie byliśmy zdenerwowani. Nawiasem mówiąc, prezentów też nie zwrócili, więc niech noszą je z przyjemnością i pamiętają o mnie.
Najważniejsze, że są obok mnie ludzie, którzy naprawdę mnie kochają i doceniają. Czy to nie jest najważniejsza rzecz w życiu?